wtorek, 16 listopada 2010

ŚWIĘTA PO NASZEMU, CZYLI JUŻ!?

Pierwsza Tradycja – czyli Kartki Świąteczne.

My już zrobiliśmy nasze kartki. My, to znaczy – ja, mój młodszy brat Tymek, moja mama, Aga i mój tata – mówimy na niego Długi Krzysiek. Czy Ty także robisz na Święta kartki dla swoich przyjaciół? Ja to bardzo lubię.
Siadamy wtedy wszyscy przy dużym stole w kuchni i tworzymy. Tworzenie jest fajną zabawą. Na stole jest wszystko, co potrzebne, by zrobić takie wyjątkowe kartki. Są tam kolorowe brystole (taki sztywny papier, by kartka stała), kolorowy papier do wycinania, materiały, złote nitki, cekiny, kropki i gwiazdki. Są też nożyczki, klej, farby i kredki, jest też oczywiście wata. Ona jest niezbędna, bo świetnie nadaje się na śnieg.
Zrobienie takiej kartki jest proste, jeśli postąpisz według instrukcji.

1. Przygotuj prostokąt z papieru i złóż go na pół. Nam pomagają trochę rodzice. Szczególnie w tym składaniu.



2. Teraz czas na ozdoby. Ozdoby są różne i to od Ciebie zależy, co na swojej kartce umieścisz. Niektóre są już gotowe, jak cekiny czy sznurek, a inne można zrobić samemu. Ja wyciąłem kwadraty z papieru i to będą prezenty.



3, Ozdoby naklejamy na kartkę i gotowe!
Polecam choinki, prezenty, gwiazdki i aniołki, bo to zawsze kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia. Mikołaj jest trochę trudniejszy do wycięcia, ale można go namalować. Tata pokazał mi w tym roku jak zrobić go najprościej.



i gotowe!


Nakleiłem też trochę waty i gwiazdkę.
Można w środku napisać życzenia, na przykład „Miłych Świat” czy coś podobnego. Ja często życzę dużo miłości, radości i prezentów, oczywiście. Kartkę trzeba zaadresować i wysłać. W tym pomaga mi mama, bo literki na kopercie muszą być małe. To się nazywa współpraca.
Nasze kartki są bardzo piękne, a tę z Mikołajem postanowiłem wysłać do mojego najlepszego przyjaciela. Mieszka kilka ulic dalej, ale z kartki ucieszy się z pewnością.



Ślicznie wyszły te nasze prace. Postawiliśmy je na stole i podziwialiśmy.
Mam tez w planach List do Świętego Mikołaja, potrzebuję jednak na tę okazję czegoś wyjątkowego.

niedziela, 31 października 2010

Opowiesci na różne okazje

Ostatnio stało się tak, że siedzieliśmy w domu i z tego siedzenia narodziły się opowieści, a oto kawałek tekstu.

O MNIE, CZYLI TO I OWO.

Mam na imię Igor i teraz mam 7 lat, a mama twierdzi, że 6. Chodzę do szkoły, mimo, że mama uparcie twierdzi, że do przedszkola. Właściwie jest to zerówka, ale nasza sala i szatnia mieści się w najprawdziwszej szkole.
Dla mnie najważniejsza jest moja rodzina, czyli :
tata, mama i Tymek.


Tymek jest moim młodszym bratem i ma 3 lata według tego jak liczy mama. Ja policzyłem, że ma lat 4, bo tyle jest już na Ziemi, choć pierwszy rok mama nosiła go w swoim brzuchu.
Mnie też mama nosiła w swoim brzuchu. I do dziś zastanawia się jak spędziłem całe dziewięć miesięcy pod wodą bez zatykania sobie nosa? To dla mnie prawdziwa Tajemnica. Zastanawiam się też, jak wszedłem do brzucha mamy i którędy z niego wyszedłem, ale mama nie chce mi o tym opowiedzieć i ciągle powtarza, że jeszcze zdąży.




Najbardziej jednak ciekawi mnie to jak powstałem i skąd przyszedłem. Mama mówi, że powstało na ten temat wiele teorii ( teorie to takie myśli kogoś jak coś działa albo skąd się wzięło, to takie odpowiedzi na trudne pytania). Ja osobiście lubię teorię o Górze Światła.
Zanim trafiłem na Ziemię czekałem sobie w Gwiazdach na swoją kolejkę. Mieszkałem na Górze Światła i wszystko widziałem. Jest taka wysoka góra, że można z niej zobaczyć wszystko - całą Ziemię, a nawet cały Wszechświat. Można się tam wszystkiego dowiedzieć, nawet tego, co stało się z dinozaurami. I stąd wiem, że one nie zniknęły tylko zamieniły się w ptaki. Na tej górze jest bardzo miło i jasno, można też tam spotkać Boga. Ale ile można siedzieć w jednym miejscu? W końcu robi się nudno, a na Ziemi można się bawić i jest tyle do roboty. Bo na Górze Światła niestety nie ma zabawek.



Jeśli chodzi o to gdzie teraz mieszkam, to nasz dom zupełnie nie przypomina Góry Światła ani podwodnego mieszkania w mamy brzuchu. Jest to bardzo stary dom w samym środku miasta. Mama mówi, że jest tak stary, iż pamięta czasy wojny. Sam nie wiem. Nie ma na nim śladów walki i nie jest poburzony. Może trochę obdrapany, a tata mówi, że trzeba w nim zrobić generalny remont. Z naszych okien widzimy różne inne okna i duży parking, który lubię najbardziej. Przyjeżdża tu tyle różnych samochodów i zawsze jest duży ruch. Teraz na przykład wjechała żółta Toyota, pickup.

Po naszym mieści jeździ wiele ciekawych samochodów, mimo że nie jest to duże miasta, a raczej małe. Są w nim dwie szkoły, trzy parki, rzeka i dwa boiska. I te boiska to interesują mnie najbardziej. Bo ja kocham piłkę nożną! I wcale nie martwi mnie to, że reprezentacja Polski przegrała tyle meczy, bo kiedy ja i moi koledzy dorośniemy to znowu Polska będzie wygrywać mecze. Tak postanowiłem.
Mógłbym całymi dniami kopać swoją piłkę i ćwiczyć różne sztuczki, ale rodzice chcą żebym robił też inne rzeczy. Ostatecznie nie jest to takie złe, na przykład jeżdżenie na grzyby. W tym roku nauczyłem się zbierać grzyby i jest to prawie tak miłe jak gra w piłkę nożną. Czy Ty tez lubisz zbierać grzyby? Musisz jednak dobrze odróżniać jadalne od trujaków, to bardzo ważne. O tym jeszcze napiszę, ale to później.
Zapomniałem jeszcze o czymś bardzo ważnym. Dla mnie najważniejsza jest nasza rodzina i to, że tata z mamą się kochają, i że kochają też nas.

niedziela, 3 października 2010

Rozmowy takie różne.

Mamy więcej czasu. Jest zimno, a to sprzyja siedzeniu w domu i ...
...rozmowom. O wszystkim, o niczym, o tym jak powstał świat i skąd
bierze się cukierek, a skąd marchewka.
I właśnie w jeden taki październikowy wieczór Igor spytał zaciekawiony:
- Jak się kocha?
- Co masz na myśli? - nie do końca go zrozumiałam.
- No ciągle sobie to mówimy, ale jak to zrobić?


                                                                        No właśnie, jak?

Wełny, druty i długie wieczory.

Jesień kojarzy mi się z czytaniem, robieniem na drutach, szyciem,
malowaniem, pisaniem długich listów - po prostu ze wszystkim, na
co nie mam czasu latem.


Już dawno nie robiłam na drutach, a to też może być twórcze.

wtorek, 21 września 2010

Jesień!

Zbieramy grzyby, już mamy trzydzieści słoiczków, a w lesie jest tak pięknie!
Ale nie o tym chciałam napisać.
Wczoraj byliśmy z Tymim na strychu i leżała tam

stara choinka. Tymi zachwycił się nią, a dziś rano, kiedy wszyscy leżeliśmy w łóżku
oznajmił przejęty:
- Zima idzie! Trzeba przynieść choinkę ze strychu!

czwartek, 2 września 2010

Kolczyki z turkusem

Tak się złożyło, że dostałam pracę w szkole. Dobrze to czy źle - nie wiem? Pomyślałam sobie tylko, że potrzebuję nowych kolczyków. Bo jak to pani nauczycielka bez kolczyków?


Biorę więc dwa drewniane kółeczka - zamówione na allegro, akryle i pędzelki; stół uszykowałam i siadam do roboty! Koniecznie kropeczki do mojej bluzeczki i turkus, bo to lubię.


Gotowe! I choć dziś już 2 wrzesień wcale ich z uszu nie zdejmuję, takie talizmany na poczatek roku szkolnego. Potrzebne w dzisiejszych szkołach.

piątek, 27 sierpnia 2010

Gwiazdka i Siostry Poduszki

Była sobie Gwiazdka, która spadła z nieba.


Usiadła na róży i piosenkę śpiewa.


Siostry Poduszki

Pamiętam jak dziś dzień, w którym powstały. Padał deszcz, pierwszy od tygodni.
Igor namówił mnie, bym wyjęła maszynę i uszyła siostry.
- Jakie siostry? - spytałam.
- No mogą być poduszki?
- Siostry Poduszki?

Są nierozłączne i pozostały w domu. Dzieci czasem opowiadają im o swoich smutkach.
A one, jak to Siostry Poduszki, ze zrozumieniem kiwają prostokątnymi główkami
i pewnie powiedziałyby nie jedno, ale ust nie mają...